Jak przetrwać katastrofę? Nie myśleć, że mamy wszystko pod kontrolą

Życie w kwarantannie
Zuzana Fuksová
| 13.9.2023
Jak przetrwać katastrofę? Nie myśleć, że mamy wszystko pod kontrolą
Soeren Schulz / Shutterstock

Z racjonalnego punktu widzenia pandemia może wydawać się konieczną konsekwencją połączonego świata. Dopóki nie zapuka do drzwi garażu i nie wyciągnie ręki po nieskrępowaną wolność i starszych rodziców. Ale nie rozpaczaj i witaj w kwarantannie: to, co do tej pory wydaje się katastrofą, może być również okazją do pokory i kreatywności.

Pierwotnym zadaniem dla tej kolumny było napisanie o tym, jak radzę sobie z różnymi pandemicznymi histeriami i wskazówkami dotyczącymi przetrwania. Myślałem, że napiszę humorystyczne obserwacje, jak kupiłem pięć puszek fasoli. Ale w międzyczasie świadomość pandemii koronawirusa spowodowała różnego rodzaju podziały klasowe, rasowe i wiekowe, które nie są już tak zabawne. Niektórzy narzekają na lojalność wobec osób starszych, inni na klasę średnią jeżdżącą na nartach we Włoszech, a jeszcze inni twierdzą, że to wszystko wina Chińczyków.

Osobiście uważam, że pandemia jest nie tylko okazją do podążania za słowami Moniki Nachevy, aby lodówka była pełna, ale także szansą na przemyślenie naszych obecnych sposobów zachowania i błędnego poczucia, że mamy nasz los całkowicie we własnych rękach. Wystarczy spojrzeć na jego pojawienie się na tak zwanych mokrych rynkach w Wuhan w Chinach. Kto by pomyślał, że zabijanie zwierząt na innym kontynencie będzie miało bezpośredni wpływ na nasze życie? W erze indywidualizmu i trwałego poczucia wyższości Zachodu i klasy średniej dowiadujemy się teraz w trudny sposób, że nasze życie zależy od ludzi w pozostałej części świata. A przyzwyczajenie się do tego będzie bolesne w przypadku epidemii sięgającej naszych własnych podwórek. Bo, z ręką na sercu, kto przejmował się taką Ebolą, gdy była tylko w Afryce i na ekranach telewizorów?

Paranoja nie jest dobra dla nerwów.

Osobiście nie uważam się za osobę skrajnie paranoiczną, ale obsesyjne czytanie bloga włoskiego lekarza, który nie może zobaczyć swojego syna z powodu obaw przed zarażeniem, naprawdę nie wyszło mi na dobre. Do tego doszły wspomnienia z filmu Soderbergha Contagion, w którym, o dziwo, Gwyneth Paltrow umiera po chwili na ekranie, a brak maseczek u mojej mamy, lekarza pierwszego kontaktu, dopełnił paniki. Tak więc następnego ranka zrobiłem zakupy na cały tydzień w pobliskim sklepie, gdzie ludzie, co zrozumiałe, wrzucali mąkę i rolki toaletowe do koszy. Tylko stara zakonnica kupiła dwa jogurty. Mogę tylko spekulować, czy skłoniła ją do tego wiara w boską opatrzność, czy też piwnica pełna klasztornych przetworów.

Nie tylko Tom Hanks zachorował, ale jeśli kwarantanna wejdzie w życie, zagrożone są osoby bez oszczędności, samotni rodzice i właściciele małych firm w mojej najbliższej okolicy.

Teraz planuję wypełnić co najmniej miesiąc odwołanych spotkań i wydarzeń sortowaniem skarpet i innymi pożytecznymi zajęciami. Zaproponowałam bratu, że moje siostrzenice mogą być u nas w domu przez część dnia - to nawet nie był akt samarytanizmu, a bardziej egoizmu, bo więcej dzieci to łatwiejsze zajęcie. Mam nadzieję, że w końcu skończę powieść Serotonina i nie będę cierpiał na takie FOMO, czyli strach przed przegapieniem ważnej imprezy czy innego wydarzenia. Nie będzie się wiele działo poza naprzemiennością dnia i nocy.

O kogo się martwię?

Tak naprawdę nie martwię się o siebie. Ale niepokój przeniósł się na dziecko, a potem na innych ludzi. Pandemia jest bezprecedensowa, przynajmniej dla mnie, ponieważ konsekwencje zdrowotne rozprzestrzeniania się wirusa przeplatają się z konsekwencjami ekonomicznymi. Nie tylko Tom Hanks zachorował, ale jeśli kwarantanna wejdzie w życie, zagrożone są osoby bez oszczędności, samotni rodzice i właściciele małych firm w mojej najbliższej okolicy. Mój nieokreślony zawód samozatrudnionego nie ucierpi zbytnio z powodu kryzysu, przynajmniej jeszcze nie teraz - nie jestem przyzwyczajony do pewności, robiłem tłumaczenia w indyjskiej wiosce, gdzie ciągle wysiadał prąd, i pisałem scenariusze przez Skype'a z włoskiej toalety.

Boję się, że sparaliżuję firmę. Puby były pełne studentów i starych ludzi (sic) jakiś czas temu, teraz wszystko jest inne. Ciężko wyciągać analogie z przebiegiem innych chorób. Nawet epidemiolodzy sami sobie przeczą, jedni wciąż utożsamiają koronawirusa z poważniejszą grypą, inni straszą zachorowalnością nawet 70% populacji. W kategoriach wieczności to prawdopodobnie nic, ale z perspektywy osoby spoza wyspy jest to niepokojące. Sztuczka polega na oddychaniu, śpiewał kiedyś zespół The Garbage, ale nawet to wydaje się już niejednoznaczną radą.

Kwarantanna będzie prawdopodobnie łatwiejsza dla introwertyków, którzy są w jakiś sposób lepiej przygotowani z natury do radzenia sobie z nią niż, powiedzmy, mój krewny, który codziennie przyjmuje watykańskich gości i po prostu nie siedzi na tyłku w domu. Dla mnie największym wyzwaniem jest pogodzenie się z tym, jak bardzo jestem zależny od otoczenia i instytucji. Nie potrafię sobie jeszcze wyobrazić, jak to będzie żyć przez miesiąc lub dłużej bez przedszkola, hipsterskiego studia jogi i technoparty w klubie Ankali.

Rozważne przejawy normalnego życia

Z psychologii znamy jednak pojęcie twórczego przystosowania, czyli przekształcania niesatysfakcjonującego środowiska na własną korzyść. W przypadku izolacji powstają grupy samopomocy. Jeśli nie mogę chodzić na jogę, będę robić stanie na rękach przy ścianie. Osoby pracujące przy komputerach prawdopodobnie przekonają się, że demonizowane przez wielu homeoffice można bez większych problemów prowadzić z domu. Chodzi mi o to, że ja i podobna mi bańka społeczna jakoś to przetrwamy, ale wolę nie spekulować, jak to będzie z ludźmi pracującymi w produkcji lub przedsiębiorcami, których handel zasadniczo opiera się na powiązaniach z otoczeniem.

Okazuje się, że zglobalizowane społeczeństwo demokratyczne, w przeciwieństwie do totalitarnego, oferuje większą wolność, ale jest też bardziej podatne na zarażenie, ponieważ trudniej je kontrolować jako całość. Otwartość i wynikająca z niej kruchość systemu to ryzyko, którego będziemy teraz doświadczać jeszcze dotkliwiej na poziomie osobistym. Przekonałem się już, że instynkt zmowy wyraźnie osłabi instynkt samozachowawczy podczas kwarantanny - wystarczy spojrzeć na kawiarnie wypełnione gośćmi zaledwie kilka dni temu. Tak więc jedną opcją jest zakopanie się w domu kosztem całkowitej izolacji, drugą jest zachowywanie się z lekkim strachem, ale ze świadomością większego ryzyka - jak pójście do Berghain bez prezerwatywy.

Fasola w spiżarni jest w porządku, a strach to sprytne narzędzie ewolucji, ale na razie pójdę do piaskownicy, nawet jeśli będę musiał umyć ręce. Myślę, że panika i strach, oprócz wirusa, mogą teraz łamać nam karki. Więc na razie próbuję racjonalnego optymizmu i ostrożnych przejawów normalności, jak stara zakonnica z upodobaniem do jogurtu.

Nowy numer Heroine!

W NOWYM NUMERZE ZNAJDZIESZ:

  • I nie przeszkadza ci, że mam dwanaście lat?

Kiedy wychodziłam z kina po prywatnym pokazie filmu dokumentalnego Víta Klusáka i Barbory Chalupovej W sieci, miałam w głowie tylko jedną myśl: chciałabym obciąć jaja wszystkim facetom, którzy kiedykolwiek to zrobili. W dokumencie Anežka Pithartová zagrała jedną z trzech "dwunastoletnich" postaci. Była to jej pierwsza rola aktorska.

  • Kto zajmie się matką?

Jedno na 12 dzieci rodzi się zbyt wcześnie. Opieka nad takim dzieckiem jest na najwyższym poziomie, ale zapominamy o kobietach, które je urodziły. Tekst autorstwa Elizabeth Samkova.

  • Lubię piłkę nożną. I ty też możesz.

Od czasu do czasu idę wieczorem do lodówki po piwo, zakładam koszulkę, kładę się przed komputerem i oglądam piłkę nożną. I nie, nie jestem mężczyzną. Po prostu futbol jest częścią mojego życia od dziecka i nigdy nie uważałem tego za coś dziwnego. Dla tych, którzy mnie otaczają, tak (cześć, mamo), ale nadal uważam, że miłość można znaleźć w każdym z nas.

  • Kryzys pożądania

Każdy może mieć dobry seks na początku związku. Po kilku latach to już sztuka. Dobra wiadomość: można się tego nauczyć. I nie, nie trzeba w tym celu zaczynać gimnastyki.

  • Gniew matki. Nigdy nie wiadomo, co w sobie kryjemy.

Czasami czuję wielki gniew na moje dziecko, nad którym ledwo panuję. Albo nie potrafię. Strategia, która dotyczy złości przypomina sztukę walki aikido: nie próbuj pokonać przeciwnika, poznaj go i wykorzystaj jego energię i siłę.

I WIELE WIĘCEJ... ZAPISZ SIĘ DO HEROINY JUŻ DZIŚ!

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz