Sonia Slavtcheva przez dwadzieścia lat zarządzała finansami w dużych międzynarodowych korporacjach. Zdała sobie jednak sprawę, że potrzebuje zmiany. Odeszła i spędziła rok malując akwarele. Nie musiała wracać do pracy. Ale wtedy zadzwonił do niej Tomas Chupr z Rohlik z ofertą nie do odrzucenia.
Od lipca jesteś odpowiedzialny za zarządzanie finansami ekspansji Rohlik w Europie Zachodniej. Dlaczego zdecydowałeś się przyjąć tę ofertę?
Rohlik to młoda firma, która rozwija się i przekształca każdego dnia. A ja chciałem być tego częścią. Z drugiej strony, dopiero w Rohlik zdałem sobie sprawę, jak trudno jest zbudować firmę od podstaw i jak komfortowo pracowałem w międzynarodowych korporacjach z ustalonymi procesami i systemami. To ciężka praca. Wymaga dużego zaangażowania, energii i wewnętrznej motywacji. Każdy sukces ma swoją cenę. Po kilku miesiącach byłem na skraju wypalenia, ale udało mi się zdać sobie z tego sprawę, zanim to się stało. Powrót do normalności wymagał wiele wewnętrznego wysiłku i energii.
Co jest dla Ciebie normą?
Równowaga energii wejściowej i wyjściowej. Kiedy dajesz więcej pracy, rodzinie, społeczeństwu, niż jesteś w stanie wchłonąć w domu, w pracy lub w czasie wolnym, prędzej czy później zabraknie ci energii. Nawiasem mówiąc, byłem zaskoczony, że ludzie w Rohlik są tak zorientowani na działanie również w życiu prywatnym. Spodziewałem się, że moi koledzy będą kompensować wysokie tempo pracy jogą, medytacją i będą chcieli zwolnić po pracy. Ale jest odwrotnie, wielu z nich biega i uprawia aktywne sporty. Kiedy pracowałem w korporacji, nigdy nie interesowałem się boksem, ale w ciągu ostatnich kilku tygodni nabrałem wielkiej ochoty, by się go nauczyć.
Wszystkie artykuły autorki/autora